sobota, 9 lutego 2013

Ostatki, czyli Boże chroń mnie przed cekinami

Karnawał w tym roku był dość krótki, a ze starości nie pobalowałam zbyt dużo ;) W każdym bądź razie chciałam przedstawić dwie przerobione sukienki, które będą idealne na tego typu imprezy. Na początek cekinowa sukienka. Znalazłam ją przypadkiem w szafie z materiałami, zapewne należała do mojej Mamy. Cekinowy materiał z syrenim ogonem i "cyckami Madonny" :P


Był to rozmiar bodajże 44, dlatego bojowym zadaniem było zwężenie sukienki. Dramat, istny dramat. Nawet nie chodzi tutaj o materiał, a o współpracę z Babcią. Podszewka, cekiny i moja zieloność w temacie krawiectwa. Cekinom mówię zdecydowane NIE. Ostatecznie sukienka przyjęła dość dobrą formę i będzie się dobrze sprawdzać na imprezach. A tak wygląda po:
Mam nadzieję, że Ania się nie obrazi, że ją tutaj umieściłam, 
ale takich nóg nikt by się nie powstydził. 

Poluzowałam ramiączka, ponieważ w pierwotnej wersji były dziwnie wysoko.
Szycie po cekinach jest niesamowicie niewygodne. 
W dodatku to był już ostatni etap po walce ze zwężaniem i podszewką czyli 'byleby to skończyć'.

Druga sukienka została kupiona w ciucholandzie. Ciemnofioletowa w ciepłym odcieniu i z milutkiego materiału. Sięgała mi do łydek, ale w związku z tym, że moja gruszkowa figura źle znosi przylegające do ciała materiały, postanowiłam skrócić sukienkę na mini. Żadna filozofia. I wygląda to tak:


 Wisior od Magdy idealnie pasował do tej sukienki.

 Ewentualnie zostanę tap madl ;)

                                                      Ostatnie poprawki i można wychodzić.

Mam nadzieję, że tanecznie spędzacie ostatki! :D 
Po wyjeździe do miasta Misia Uszatka mam już odgapiarski pomysł na cudowną sukienkę. Muszę tylko znaleźć odpowiedni materiał. A następny post już wkrótce :)




                                              Jak zwykle biżuterią zajęły się dziewczyny z

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz