W ramach walki z nudnym poniedziałkiem postanowiłam dodać coś nowego. Tym razem jest to sukienka-tło. Projekt był całkiem niezły, jednak muszę nanieść kilka poprawek związanych głównie z wymiarami, które brane były 8kg temu ;) Więc cóż my tu mamy. Mój ulubiony prosty i dziewczęcy krój z wyciętymi plecami w literę V. Dlaczego taka nazwa sukienki? Jest ona niesamowicie uniwersalna. Bez dodatków wygląda jak fartuch, co zawdzięczam właśnie niedopasowaniu. Ale za to można poszaleć z dodatkami. Przedstawiam więc wersję z czarnym. Kołnierzyk, który widzicie to moje pierwsze antydzieło, zrobione w pośpiechu specjalnie do tej sukienki.
Kolejna wada tej sukienki, którą zamierzam poprawić, to zamek. Co za wstyd. Dół jest w miarę okej, ale góra... Obiecuję to poprawić. Na usprawiedliwienie dodam, że jest to mój pierwszy samodzielnie wszyty zamek.
Do prasowania też się przyłożę.
Jeżeli chodzi o dół sukienki, planuję doszyć jakieś wierzchnie, przeźroczyste coś.
I to by było na tyle. Obawiam się, że zapadam w sen zimowy, dlatego zmuszona jestem pożegnać się, ponieważ wzywa mnie łóżko.
Ach! Zapomniałabym!
Wiosna tuż tuż, śniegi i moje pomniki już stopniały, dlatego spodziewajcie się spódniczek! :D
fajne i przemyślane połączenie:) oby tak dalej:) pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńSuper sukienka !!!
OdpowiedzUsuń